Tytuł: Widnokrąg
Autor: Wiesław Myśliwski
Wydawnictwo: Znak
Data Wydania: 1996
Liczba stron: 604
Kategoria: literatura współczesna
Ocena: 7/10
"Przez lata krytycy i czytelnicy domagali się prawdomównej opowieści o powojennej Polce - oto ona."
~ Jan Błoński
Widnokrag jest z pewnością osobisty i w sporej na pewno mierze autobiograficzny (...). Jego fabuła, postacie, zdarzenia istnieją tak, jak istnieje otaczająca nas rzeczywistość - nie do końca przejrzyste i wytłumaczalne, wymagające bacznej uwagi, namysłu nad swym wewnętrznym sensem i konsekwencjami.
Nie jest to z pewnością powieść ułożona wedle porządku przyczynowo-skutkowego; tajemnicą jej "jedności w wielości" jest już raczej fenomen życia - narodzin, przechodzenia z dzieciństwa w młodość, dojrzewania, starości i śmierci.
~ Jan Jarzębski
Hej!
Zacznę od tego, że jest to moje trzecie spotkanie, można powiedzieć też trzecie podejście do literatury Wiesława Myśliwskiego. Z tą trzecią pozycją było mi najtrudniej. Dlaczego?
Jeśli już wspomniałam, że jest to trzecia książka po którą sięgnęłam, wypada mi więc wymienić dwie poprzednie. Były to kolejno: "Traktat o łuskaniu fasoli" i " Ostatnie rozdanie". Obie miały w sobie coś magicznego i przyciągnęły mnie swoim oryginalnym przesłaniem. Czy Widnokrąg tego nie miał?
Otóż miał, tyle że głęboko ukryte, głębiej od tych poprzednich. Potrzeba mi było trochę czasu na odkrycie "tego czegoś" przez co książka zyskała u mnie duże uznanie. Bo w tym miejscu muszę zaznaczyć, że darzę autora ogromnym szacunkiem. Podziwiam za jego twórczość, która jest wyjątkowa i niedościgniona. Za każdym razem zadziwiam się jak trafnie autor potrafi nazwać emocje ludzi. Jak dogłębnie wnika w wydarzenia ukazując nam je z zupełnie innej perspektywy. W każdym rozdziale, da się znaleźć jakieś przesłanie dla siebie.
Tak więc myślę, że do Widnokręgu musiałam dojrzeć i skupić się. Zawsze to robię gdy czytam książki autorstwa Myśliwskiego, inaczej nie udałoby mi się docenić ich oryginalności. Ta jednak pozycja wymagała ode mnie maksymalnego skupienia. Zaznaczę, że dość długo ją czytałam. Przez książki tego fantastycznego autora nigdy nie udało mi się przebrnąć w ciągu tygodnia, a nawet dwóch. I myślę, że to właśnie jest piękne :)
Potraktowałam więc tą pozycję, jak oderwanie się od takiego machinalnego wręcz czytania książek, jedna za drugą.
Potraktowałam więc tą pozycję, jak oderwanie się od takiego machinalnego wręcz czytania książek, jedna za drugą.
"A już babom serca pękają z byle czego. U baby serce kruche, aby na nitce uwieszone. Zakołysze się i koniec. Tu w sobie nieraz dwie baby, piersi, zad i wszystkiego jak u dwóch, mogłaby ciebie, frontowego, przez siebie przerzucić, wódkę goli jak chłop, a serce taka większa łza."
Co do treści to ciężko jest ją przedstawić wam tak po prostu. Charakter książki dobrze ukazuje Jan Jarzębski w swoim komentarzu powyżej. Nie będę nawet próbowała opisywać całej powieści - bo nigdy nie udałoby mi się to.
"Czy nawet jak się , panie, człowiek z człowiekiem tylko mija, powiedzieć dzień dobry, też dużo znaczy. Czasem od dzień dobry wszystko się inaczej układa. O mądry był, kto dzień dobry wymyślił."
Polecam książkę cierpliwym osobom, nie przywiązującym się do jednego stylu. Tym, którzy nigdy nie mieli styczności z piórem Myśliwskiego gwarantuje zaskoczenie - o tym czy miłe czy może przeciwne zdecydujecie wy. Kiedy ja pierwszy raz zetknęłam się z Traktatem, po przeczytaniu pierwszego rozdziału, wyśmiałam całą książkę mówiąc, że nigdy nie spotkałam się z tak dziwacznym stylem pisania. Wtedy jeszcze nie spodziewałam się, że w niecały rok później będę zachwycona tą twórczością. Do tej pozycji powróciłam z pokorą i całkiem innym nastawieniem. Początkowe zdanie wynikało prawdopodobnie z mojego (wtedy) dość młodego wieku ;)
Kamila :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz